wtorek, 14 sierpnia 2012

Krótko - włosy w 2. i 3. dniu po żelatynie

Na wstępie zaznaczę, że...
... przed epoką włosomaniactwa moje włosy zawsze wyglądały lepiej w dzień po umyciu włosów, niż w dniu ich umycia. Wydaje mi się, że wpływ na to miało wzajemne ocieranie się włosów o siebie i np. o poduszkę, czapkę itd. Wiem, że to irracjonalne, bo wszędzie włosomaniaczki krzyczą, że włosy ocierające się o cokolwiek, niszczą się i podnoszą im się łuski. U mnie niezależnie od tego, kiedy umyłam włosy: rano czy wieczorem - wysuszone i wyprostowane były przynajmniej trochę napuszone, za to na drugi dzień o niebo gładsze i bardziej lśniące.

Rozpoczęcie świadomej pielęgnacji nie zmieniło tej właściwości moich włosów, zawsze na drugi dzień są gładsze i bardziej błyszczą. Cierpią jedynie fale - najbardziej zaznaczone są zaraz po wysuszeniu, potem lekko się rozprostowują, a po nocy pozostają odgniecenia po warkoczu i moje własne falki trzeba reanimować :)
Dlatego byłam bardzo ciekawa jak będą wyglądały na drugi dzień - bardziej mnie to interesowało, niż dzień pierwszy :)

Włosy na 2. i 3. dzień po masce z żelatyną...
  • nadal optycznie udają, że jest ich więcej :)
  • są gładziuteńkie! w dotyku istny jedwab
  • są mięciutkie
  • błyszczą trochę bardziej niż przed maską
  • na 3. dzień są nadal świeże i chyba nawet jutro nie będę musiała ich myć :)
Przez fale pierwszego dnia nie mogłam przeczesać ich palcami, a pogładzone ręką nie wydawały się tak gładkie. Dziś bezczelnie rozczesałam je grzebieniem (pierwszy raz od 3 miesięcy ;)) i głaszczę, głaszczę, głaszczę!!! :) i zsuwa mi się z nich gumka :]

Nie wrzucam zdjęcia, bo nie błyszczą bardziej, niż pierwszego dnia, a całej tej miękkości i jedwabistości i tak nie będzie widać. Pewnie wyglądałyby jak na zdjęciu z poprzedniego posta, gdyby nie fale po-warkoczowe.

Ta miękkość sprawia, że przestałam zastanawiać się, czy jeszcze raz zrobię tę maskę. Zrobię ją NA PEWNO, tylko w międzyczasie ponawilżam jeszcze troszkę kudełki.

Miało być krótko i znów się rozpisałam... -_-'

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. domyślam się, że chodzi o to wygładzenie na drugi dzień :)
      ... czy jednak o żelatynę? ;)

      Usuń
  2. też uwielbiam żelatynkę;)
    pozdrawiam,zapraszam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie dokłądnie tak samo, na rugi dzień po mysiu wyglądają lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i proszę, moje włosy nie są tak wyjątkowe jak mi się wydawało ;)

      Usuń
  4. No to mamy podobne włosy. Też zawsze po myciu są napuszone, wydają się być nawet trochę przesuszone ;o A dzień później są gładkie, lśniące, bez efektu napuszonych, przesuszonych włosów :) A żelatyna sprawiła tylko, że miałam bardzo śliskie włosy ;p Wieczorem związywałam je w pętelkę, a rano nie mogłam znaleźć gumki, bo w ciągu nocy zdążyła zsunąć mi się z włosów ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pojawi się tu więcej komentarzy, że na drugi dzień wyglądają lepiej niż w dniu mycia, to podważę teorię niszczenia włosów podczas snu :)
      mi też spada gumka, nawet jak przebieram koszulkę - ale to podobno objaw zdrowych włosów :)

      Usuń
  5. Haha ja mam dokładnie tak samo. W dniu umycia, mam jakieś takie cieniusie i klapnięte, a na drugi dzień to niezły push-up i objętość. Zastanawiałam się ostatnio jak to się dzieje właśnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to ja mam inaczej - w pierwszy dzień są odbite od głowy i bardziej puszyste, ale mniej błyszczące. następnego dnia wygładzają się i zyskują blask, sypkość i jedwabistość :)
      a jednak podobne jest to, że na drugi dzień włosy podobają nam się bardziej, niż pierwszego dnia :)

      Usuń
  6. tyle czytam o super efektach ze jutro tez zelatyne zrobie:0

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...