niedziela, 22 lipca 2012

Kryzys - chyba zetnę włosy :(

Jakaś depresja mnie dopadła. Włosy mam długie, jak nigdy w życiu (zawsze sięgały ramion, ew. troszkę za ramiona) w "wyproście" przed podcięciem końcówek były do zapięcia stanika, ale są tak marne, że nijak to nie wygląda :(

Wypadają mi STRASZLIWIE, bo jestem po porodzie (synio ma już pół roczku) i przechodzę to, co wszystkie mamy: super włosy w ciąży, a po porodzie łyse placki... Mam mega prześwity, zwłaszcza na skroniach, włosy po bokach głowy to 2 smętnie zwisające strąki, zasłaniające te skronie tylko trochę, w dodatku maja długość do brody i są wystrzępione (stopniowanie od grzywki jeszcze przed ciążą i włosomaniactwem).

Po umyciu są puszyste i jakoś to jeszcze wygląda, ale nie chodzę w rozpuszczonych, bo maluch uwielbia je targać (a co złapie to wyrywa) więc splatam je w warkocz. Tylko taka fryzura wchodzi w grę, bo każde wyższe upięcie (kucyk, koczek) odsłania te przerzedzone skronie. Ale ten warkoczyk już taaaaki cieniutki - i będzie jeszcze cieńszy, bo wypadają ciągle. Co mycie wyciągam garść włosów z wanny.

Nie czeszę ich w ogóle, żeby ich dodatkowo nie wyszarpywać, tylko jak mam odżywkę d/s, to delikatnie przeczesuję palcami, żeby powyciągać te wypadnięte, zaplątane w resztę. Potem suszę naturalnie, chwilę chodzę w rozpuszczonych, żeby nacieszyć się tą długością i tym blaskiem i miękkością, jaką mają ostatnio.

Potem zaplatam i myję co drugi, albo trzeci dzień. Rozplatać nie ma co, bo przez warkocz fale deformują się, a przy głowie przyklap - nic,  czym można by się pochwalić

Wcieram wcierki, piję drożdże i skrzypokrzywę i biorę też witaminy, z racji karmienia piersią. Widzę, że odrastają, na grzywce mam już nawet  2-3 cm baby hair, ale co z tego, jak te długie wypadają? To jak ja będę wyglądać za kolejny miesiąc, dwa, trzy? Kilkucentymetrowe włosy na całej głowie, a reszta to smętny ogonek? Bez sensu.

Jedyny sposób, jaki widzę, to obciąć je dość krótko - do linii brody, może trochę dłuższe i niech odrastają. Jest mi tak strasznie ich szkoda :( Nawet nie chcę myśleć, kiedy odrosną mi znów takie długie. A moim marzeniem są takie do połowy pleców, już tak niedużo mi brakuje... rok zapuszczania i mogłabym mieć wymarzoną długość :(

Myślałam, że jeśli zadbam o suplementację - drożdże, pokrzywa i będę stosować wcierki to zahamuję wypadanie, ale takiego pociążowego chyba nic nie da rady zahamować. Jestem załamana.

sobota, 21 lipca 2012

Co ja zabieram na wakacje? Włosomaniaczka na wakacjach wg. Palomity


Swoje włosowe niezbędniki na wakacjach opisały już Anwen i Wiedźma, opiszę i ja. Dziewczyny mają zdrowe falujące włosy, moje kosmyki są raczej zniszczone i przez to wysokoporowate. A do tego falują - a nawet próbują się kręcić :) - więc jest to zestaw wakacyjny kręconowłosej.

Do mojej kosmetyczki zabieram:
  • do mycia: balsam do kąpieli Babydream fur Mama - posłuży jako szampon, żel pod prysznic i płyn do higieny intymnej. Zabrałabym Facelle, ale niestety do higieny intymnej jakoś mi nie służy... w domu zużywam go do mycia ciała i włosów - uwielbiam!
  • odżywka: niezawodna Isana z olejkiem babassu - używam jej jako odżywki do mycia włosów, pierwszego O przy metodzie OMO, jako odżywkę d/s po umyciu szamponem - do rozczesania włosów na mokro i wreszcie jako bazę pod olej. Ach, zapomniałabym - posłuży jeszcze jako żel do golenia :) to mój kosmetyk idealny!
  • maska: najlepiej coś nawilżającego o prostym składzie, żeby można było łatwo stuningować oliwą, żółtkiem, miodem - zależy, co zastanę na miejscu wypoczynku :) wybieram Bingo z algami, choć mam słuszne podejrzenia, że nie będzie czasu na długie rytuały z czepkiem i ogrzanym ręcznikiem, pewnie będzie wykorzystywana na czas prysznica i tyle :)
  • olej: najlepsze będą mieszanki typu Babydream, Babydream fur Mama, Hipp, Alterra. Z racji łagodnego zapachu i delikatnego składu wybieram oliwkę Hipp (olej słonecznikowy i migdałowy) - posłuży jako oliwka do ciała, "krem" do twarzy, "krem" do rąk (paznokcie, skórki), stóp (suche pięty) i wreszcie włosowo - do zabezpieczania końcówek, do ew. tuningowania maski i olejowania włosów, jeśli będzie na to czas :)
  • odżywka b/s: któraś Joanny, np. z lnem i ruminkiem. Posłuży też za stylizator - np. do reanimacji fal następnego dnia
  • stylizator: zastanawiam się, czy brać... zwykle sama odżywka b/s wystarcza. Jeśli jednak się zdecyduję, będzie to żel Isana pomarańczowy (męski)
  • do zabezpieczania końcówek (a moich suchelców nawet na długości, powiedzmy od ucha w dół) - jedwab CHI. Buteleczka jest malutka, nie zajmie dużo miejsca, a silikony w lecie to przydatna rzecz.
  • coś z filtrem do zabezpieczania - ja używam raczej nakryć głowy, ale za kosmetyk z filtrem może posłużyć wcierka Jantar, rozpylona na włosy. Przyda się także do reanimacji fal następnego dnia.



Oprócz tego do walizki wskakują:
  • nakrycie głowy: chustka, kapelusz, czapka z daszkiem - przydają się zwłaszcza w okolicach południa, gdy słońce praży najmocniej
  • ręcznik z mikrofibry - w domu używam bawełnianych koszulek chłopaka, ale przecież nie będę ich brać na wakacje :)
  • drewniany grzebień z szeroko rozstawionymi zębami - chyba, że ktoś używa własnych paluchów, jak ja :) paluchy miejsca w walizce nie zajmują ;)
  • puder dla dzieci - świetnie sprawdza się w roli suchego szamponu w kryzysowych sytuacjach, wystarczy nie za dużą ilość nasypać na grzywkę albo w okolicach przedziałka i wmasować, a potem jeszcze troszkę wyczesać i do wieczornego mycia fryzurka wytrzyma :) oprócz tego puder przydaje się też jako normalna zasypka
Myślę, że to nie jest dużo: 6-7 produktów, plus jeden malutki. Bez jakiegoś specjalnego ograniczania, ale też staram się wybierać kosmetyki wielofunkcyjne. Część przelewam do mniejszych buteleczek, co dodatkowo ogranicza zajmowanie cennego miejsca :) I tyle! ;)

piątek, 13 lipca 2012

Mój hit - miód + odżywka do mycia włosów

Zupełnie przypadkiem odkryłam świetną mieszankę do mycia włosów odżywką. Otóż jestem sobie u moich rodziców, z racji ograniczonej przestrzeni bagażowej (większość zajęły rzeczy dziecka ;)) zabrałam ze sobą tylko odżywkę Isana z babassu i Joanny z Lnem b/s. Szampon i oliwkę podkradam maluchowi ;). Ponieważ moje włosy po farbowaniu henną są żałośnie przesuszone, staram się dawać im więcej nawilżenia, a proteiny i treściwe maski niech sobie poczekają na razie. Ale czym nawilżyć włosy, jak się nie ma pod ręką aloesu, gliceryny, mocznika? Moje oko łasucha wypatrzyło w kuchni miodek :)


Miodu używałam już do tuningowania masek, ale w mniejszej objętości w stosunku do reszty składników i efekty nigdy nie były tak spektakularne. A więc do rzeczy:
Mieszanka wyglądała tak: do miseczki 2-3 łychy miodu i tyleż samo odżywki Isana. Wyszło sporo - idealnie, żeby umyć skórę i rozprowadzić na włosach. Spodziewałam się tępej, trudno rozprowadzającej się konsystencji - i jakież było moje zdziwienie, bowiem mieszanka: po pierwsze rozprowadza się idealnie, gładziutko, jedwabiście i nic a nic nie plącze, a po drugie: świetnie myje skórę i włosy! Samą odżywkę musiałam długo spłukiwać, a i tak na końcu miałam wrażenie, że mimo wszystko została na włosach. Mix z miodkiem wypłukuje się bezproblemowo, zostawiając uczucie czystego skalpu i piszczących/skrzypiących włosów.
Mieszankę zostawiłam na jakieś 15 min na głowie. Po zmyciu nałożyłam jeszcze odżywkę, która była dołączona do farby L'Oreala -niby jej mało, a coś nie mogę jej wydenkować :) Włosy spłukałam chłodną wodą i na mokre nałożyłam odżywkę Joanny b/s.

Jak efekty? Miodzio! :) Włosy miękkie i jedwabiste w dotyku jeszcze podczas mycia, oczywiście po wysuszeniu także, wydaja się wreszcie nieco bardziej nawilżone, nie puszą się i co najważniejsze - błyszczą! :) Lśnią jak lusterko. Żeby nie było niejasności - to wszystko to zaleta nie tylko Isany z miodem, ale też protein z henny i regularnego olejowania. Tyle, że odżywka i miód wreszcie nawilżyły sucharki.

Zdjęcie poglądowe juz tradycyjnie nie oddaje stanu faktycznego: w rzeczywistości są dużo bardziej błyszczące, śliskie - zsuwa mi się z nich gumka :) i mięciutkie. Natomiast końcówki zbijające się w strąki to efekt ciągłego ich dotykania (nie mogę się powstrzymać! :)) no i ogólnej słabej jeszcze kondycji moich włosów.


Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaopatrzyć się w kilka słoiczków złocistej słodyczy i nawilżać, nawilżać, nawilżać! I oblizywać łyżeczkę :)

PS.
Wyłączyłam już weryfikację obrazkową - nawet nie wiedziałam, że jest w standardzie. Wszystkich poirytowanych przepraszam :)

środa, 4 lipca 2012

Cassia + lipcowa aktualizacja włosów

Zdecydowałam się na farbowanie włosów cassią - bezbarwną henną. "Farbowanie" to chyba jednak nieodpowiednie słowo, skoro jest bezbarwna :) może "odżywianie"? Jednak zmienia ona nieco odcień włosów - u blondynek na złoto, u brunetek dodaje złotą poświatę... a u mnie? Sama nie wiem. Wygląda jakby cassia nieco rozjaśniła kolor i rzeczywiście dodała złotych refleksów. Ja tam jestem na tak :)


Z samym nakładaniem cassii było trochę problemów, bo zamiast poczytać na wizażu, zrobiłam tak, jak w instrukcji i okazało się, że jedno opakowanie to nieco za mało na moją długość. Według instrukcji należało hennę rozrobić z sokiem z cytryny do konsystencji gęstej śmietany i odstawić na 12 godzin. Po tym czasie dodać jeszcze trochę soku i nakładać. Ja przed nałożeniem dodałam jeszcze trochę odżywki Isana z babassu, gdyż gdzieś w głowie kołatało mi się, że odżywka (bez silikonów) ma zapobiec nadmiernemu przesuszeniu włosów. Ilość gotowego produktu w miseczce nie wyglądała na małą, ale okazało się, że takie błotko nic a nic nie ślizga się po włosach (zwłaszcza, że nakłada się na suche), ciężko nałożyć je w pobliżu skalpu i jednak jest go zdecydowanie za mało. Na pewno nie na tyle, żeby według zaleceń nałożyć cassię "jak krem na tort" :)

Następnym razem mam zamiar zrobić tak: henna z sokiem z cytryny na 12 godzin, po tym czasie do miseczki duuuużo odżywki, miód, może jakiś wyciąg z aloesu? Czyli właściwie maska nawilżająca z dodatkiem henny ;) bo 2 opakowania henny naraz jakoś mi się nie uśmiecha nakładać, takie tanie to one nie są :)

Z technicznych rzeczy to jeszcze tyle, że przykryłam włosy czepkiem, ręcznika nie zakładałam, gdyż temperatura powietrza przekraczała 30 stopni :) podgrzałam tylko 2 razy całość suszarką i trzymałam na włosach przez 2 godziny. Ostrzegam, że głowa z towarem robi się dość ciężka :) wbrew obawom spłukało się bardzo łatwo, włosy rozczesałam delikatnie palcami polewając je wodą, potem wyschły naturalnie. Nie używałam żadnego szamponu ani odżywki.

Jak wrażenia? Hmmm...  na pewno są bardzo wysuszone, wymagają porządnego nawilżenia. Na pewno bardziej błyszczą, a właściwie mienią się w słońcu na złoto. Na pewno są nieco sztywniejsze i przez to wydaje się, że jest ich więcej. A może jednak pogrubiły się nieco? Ocenię to po umyciu i nałożeniu jakiejś super-nawilżającej maski, żeby trochę zmiękły :) Ogólnie efekt bardzo mi się podoba.

No i jeszcze jedna sprawa - zapach. Słyszałam opinie, że henna/cassia śmierdzi mokrym sianem (niektórzy twierdzą, że jest to siano spod konia ;)) Dla mnie ten zapach to aromat herbaty, względnie jakichś ziół, może yerby? Na początku przebijały się w nim jakieś nutki zgnilizny, ale im dłużej z henną na głowie, tym bardziej byłam oczarowana zapachem. Mój facet też twierdzi, że pachnie herbatą :) Trochę mi było szkoda, że zapach zniknie po wysuszeniu, ale czuć go troszkę, zwłaszcza, że noszę zaplecione włosy - jak je rozpuszczam, unosi się dookoła :)

A teraz aktualizacja :) dla porównania najpierw zdjęcie z czerwca:


A tu moje włosy w lipcu. Są umyte 2 razy w odstępie 2-dniowym szamponem Barwa, żeby zmyć ewentualne silikony i farbowane cassią. Przyrostu nie oceniam, gdyż podcinałam ok 1-2 cm końcówek.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Analiza składu kremu ochronnego Pharmaceris S SPF 50+ dla dzieci i niemowląt powyżej 6 miesiąca

 
 
Niedawno kupiłam krem z filtrem dla maluszka. Wiedziałam, że go nie uczula, bo zrobiłam test skórny, ale byłam ciekawa, jakie konkretnie filtry i składniki zawiera. Nie umiem jeszcze zbyt dobrze rozszyfrowywać składów i szukałam gotowej analizy tego produktu, niestety nigdzie jej nie znalazłam. Postanowiłam więc jednak zrobić ją sama :) Oto, co mi wyszło.

Edit:
Krem zawiera tzw. filtry przenikające, które przenikają do krwioobiegu (a więc także do mleka matki oraz płodu) i zachowują się podobnie jak hormony - są więc niewskazane dla małych dzieci, kobiet w ciąży i karmiących. 
Do filtrów przenikających zaliczamy: 
- Etylhexyl Methoxycinnamate (Octylmethoxycinnamate)
- Benzophenone-3
- 4- Methylbenzylidene Camphor
- Octyl Dimethyl PABA


Krem Pharmaceris zawiera pierwszą substancję z powyższej listy, a więc jest niewskazany dla dzieci. 

Więcej informacji o filtrach przenikających na blogu Sroki, jest tam także lista kremów z filtrem, zawierająca produkty pozbawione filtrów przenikających

Koniec edycji.
 

Ethylhexyl methoxycinnamate (Parsol MCX) - chemiczny filtr UV, chroni skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego w zakresie UVB. W kosmetyku absorbuje promieniowanie UV, dzięki czemu chroni przed pogarszaniem się jego jakości pod wpływem światła.

Butyl methoxydibenzoylmethane (Parsol 1789) - filtr chemiczny UVA, cechuje się niską stabilnością, szczególnie w obecności naturalnych pigmentów (jak np. dwutlenek tytanu, tlenki żelaza czy mika), co oznacza że może być destabilizowany np. przez puder do twarzy

C12-15 Alkyl Benzoate - bardzo rzadki olej mineralny, nie działa natłuszczającego, stosowany w kosmetyce zamiast naturalnych lipidów, ponieważ dobrze rozprowadza się na skórze i "pochłania" lepkość tłustych olejów. Substancja o właściwościach konserwujących, nawilżających i wygładzających. Nadaje skórze miękkość, elastyczność i gładkość. 

Octocrylene (Neo Heliopan 303) - jeden z najczęściej stosowanych filtr UV, działa w zakresie UVB (290-320nm)

Titanium dioxide (Eusolex T2000) - filtr mineralny, chroni przed UVB i krótkopasmowym UVA

Methylene bis-benzotriazolyl tetramethylbutylphenol (Tinosorb M) - filtr chemiczny, który łączy w sobie właściwości filtra i chemicznego i mineralnego, chroni w zakresie UVA/UVB

Butylene Glycol - hydrofilowa substancja, odpowidzialna za prawidłowe nawilżenie skóry i włosów, dzięki czemu kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza, skórę i włosy. Pełni rolę promotora przenikania, dzięki czemu ułatwia penetrację innych substancji w głąb skóry. Funkcja w kosmetyku: humektant - zapobiega wysychaniu kosmetyku i krystalizacji przy ujściu z butelki. Rozpuszczalnik dla innych substancji zawartych w kosmetykach, np. wyciągów roślinnych dodawanych do toników. Ponadto pełni rolę modyfikatora reologii, czyli wpływa na konsystencję kosmetyków, powodując spadek lepkości preparatów.

Potassium Cetyl Phosphate - środek powierzchniowo-czynny

Cetyl Alcohol - alkohol tłuszczowy, emolient, tworzy warstwę okluzyjną, w kosmetyku emulgator W/O

Ethylhexyl triazone (Uvinul T 150) - filtr chemiczny, zakresy: UVB (290-320nm) i UVA II (320-340 nm)

Dicaprylyl carbonate - emolient, zmiękcza i wygładza naskórek, tworzy warstwę okluzyjną

Hydrogenated dimer dilinoleyll/dimetylocarbonate copolymer - stabilizator emulsji, substancja chroniąca skórę

Alumina (in. tlenek glinu) - reguluje lepkość w końcowym produkcie (zmniejsza lub podwyższa). Używana jako dodatek do przezroczystych składników kosmetycznych w celu zmętnienia, aby utrudnić przenikanie światła. Jest także podstawą pudru. Ma działanie oczyszczające, ścierające. Działa antybakteryjnie, łagodząco, wysuszająco i przyspiesza gojenie. Stosowany w preparatach przeciwko rumieniowi pieluszkowemu, przeciwtrądzikowych.

Caprylyl glicol  - emolient, substancja renatłuszczająca - odbudowująca barierę lipidową, usuniętą podczas mycia

Acrylates/C10-30 alkyl acrylate crosspolymer - stosowany m.in. w preparatach do pielęgnacji włosów jako substancja kondycjonująca - wygładza i zmiękcza, a także w preparatach do stylizacji - utrwala fryzurę i kondycjonuje włosy. Substancja filmotwórcza.. Nadaje połysk włosom. Stosowana również w kosmetykach białych (kremach, balsamach). W kosmetykach jest stabilizatorem emulsji

Lonicera Caprifolium (Honeysuckle) Flower extract - wyciąg kwiatowy z wiciokrzewu przewiercienia (kapryfolium) - działanie bakteriostatycznym i przeciwgrzybiczym

Xanthan gum - wielocukier, substancja żelująca

Passiflora Incarnata (Passionflower) seed oil - olej z nasion męczennicy cielistej (olej z passiflory, olej z marakuji) emolient, warunkuje prawidłową budowę i dobre własności barierowe naskórka, normalizuje procesy keratynizacji, zmniejsza przebarwienia, łagodzi stany zapalne

Tromethamine - substancja buforująca (regulator pH)

Lonicera Japonica (Honeysuckle) Flower extract - wyciąg z kwiatu wiciokrzewu japońskiego - działanie bakteriostatycznym i przeciwgrzybiczym
  
Caprylic/capric triglyceride - emolient, tworzy warstwę okluzyjną. W kosmetyku ułatwia poślizg przy aplikacji - poprawia właściwości użytkowe.

Simethicone  - silikon, substancja zmiękczająca, odżywiająca włosy i skórę, substancja przeciwpieniąca, stabilizator dwutlenku tytanu

Laminaria Ochroleuca extract - wyciąg z alg, działanie przeciwzapalne, łagodzące, chroni przed szkodliwym działaniem promieniowania UV, wzmacnia barierę lipidową i regeneruje uszkodzony naskórek, hamuje procesy starzenia

Glicerin - hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry.W kosmetyku zapobiega krystalizacji (wysychaniu) masy kosmetycznej przy ujściu butelki, tuby itp. Wspomaga działanie konserwujące poprzez obniżenie aktywności wody, która jest doskonałą pożywką dla drobnoustrojów.

Sorbitol - substancja hydrofilowa, nawilżająca. Wiąże wodę na powierzchni naskórka, dzięki czemu odpowiednio nawilża. Zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Sorbitol posiada słodki smak, dlatego stosowany jest w produktach do higieny jamy ustnej w celu polepszenia smaku
Zapobiega wysychaniu kosmetyku. W przypadku kosmetyków ciekłych zapoboega krystalizacji przy ujściu z butelki. Wpływa na właściwości aplikacyjne kosmetyku - zwiększa kleistość preparatów. Ponadto pełni rolę rozpuszczalnika dla innych substancji hydrofilowych zawartych w kosmetyku

Lecithin - wpływa na poprawę stopnia nawilżenia skóry. W kosmetyku jest emulgatorem W/O, oraz stabilizator emulsji.

Collagen - funkcja nawilżająca. Proteiny kolagenu mają zdolność wiązania wody, zmiękcza i wygładza skórę

Sodium chondroitin sulfate - sól siarczanu chondroityny, jednego z glikozoaminoglikanów występujących w skórze właściwej, substancja nawilżająca powierzchniowo, substancja antystatyczna

Folic acid - kwas foliowy, wpływa na skuteczność naprawy DNA, dlatego poprawia szybkość regeneracji naskórka. Zmniejsza rumień i chroni przed niekorzystnymi skutkami działania słońca

Disodium EDTA - sekwestrant - związek kompleksujący jony metali. Zwiększa trwałość kosmetyku, zapobiega zmianom barwy oraz konsystencji produktu gotowego. Wspomaga działanie konserwantów poprzez destabilizację ścian komórek bakteryjnych, w których obecne są jony wapnia. Znajduje zastosowanie również jako środek zmiękczający wodę i dzięki temu pozwala na otrzymywanie klarownych roztworów.

Glyceryl Caprylate - emolient tworzy warstwę okluzyjną (film), wygładza powierzchnię naskórka i włosów. Nadaje połysk. Substancja zwilżająca - ułatwia usuwanie zanieczyszczeń. W preparatach myjących stosowany jako substancja renatłuszczająca.
W kosmetyku jest emulgatorem W/O, oraz pełni rolę modyfikatora reologii, czyli poprawia konsystencję preparatów, zawierających anionowe substancje powierzchniowo czynne, dzięki tworzeniu tzw. mieszanych miceli.

Phenoxyethanol - konserwant

Phenethyl alcohol - substancja dezodorująca

Na niebiesko zaznaczyłam filtry, na zielono - ekstrakty i substancje pochodzenia naturalnego. Jak widać nie jest tak źle. Nie ma barwników i substancji zapachowych, a także PEG-ów i parabenów.
Brakuje mi tu natomiast drugiego filtra mineralnego - tlenku cynku. Razem z dwutlenkiem tytanu dawałyby dużą ochronę fizyczną (ekran).
Krem jest też dobry dla mnie, jednak z racji występowania Parsolu 1789, nie mogłabym zmatowić twarzy pudrem zawierającym mikę, czy tlenki żelaza. Jednak w tej sytuacji można poratować się skrobią ziemniaczaną lub kukurydzianą (wizażowe patenty ;))

I jeszcze mała prośba: jak pisałam, nie jestem zbyt dobra w analizie składników chemicznych (cały dzień szukałam tych objaśnień :)). Jeśli ktoś widzi w tym składzie coś, co mogłoby być w jakiś sposób szkodliwe dla dziecka, proszę o komentarz. Inne uwagi też mile widziane :)

A tutaj strony, z których głównie korzystałam:
http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/site/pl/oj/2006/l_097/l_09720060405pl00010528.pdf
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=255608
http://cozakrem.pl/
http://www.pinezka.pl/moda-i-uroda-arch/2137-filtrujemy-filtry
www.kosmopedia.org/

Biorę udział w rozdaniu :)


Zapraszam na rozdanie u Siulki! :)
http://siulka.blogspot.com/2012/06/rozdanie-siulka-rozdaje.html


... istne szaleństwo :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...