Od kiedy zaczęłam dbać o włosy zauważyłam, że tylko przez 3 pierwsze dni wyglądały one naprawdę fajnie: były błyszczące, wręcz widać było, że są nawilżone i naprawdę super się skręcały (o wiele bardziej niż na zdjęciach w pierwszym poście!). Od tygodnia nie daję sobie z nimi rady: są suche, matowe, wilgotne skręcają się słabo, a skręt jeszcze bardziej rozprostowuje się w ciągu dnia. Następnego dnia nie mogę na nie patrzeć, więc myję, żeby znów skręciły się choć trochę. Staram się nie patrzeć w lustra, żeby nie pobiec po prostownicę :)
Przez chwilę myślałam, że z czymś przesadziłam: albo z nawilżeniem albo z proteinami - jedno i drugie może dać efekt włosów bez życia, ale... chyba jeszcze za krótko używam takich produktów. Mam nadzieję, że to tylko tzw. kryzys włosowy i że przezwyczajają się one do nowego sposobu pielęgnacji. Może w końcu zrozumieją, że to wszystko dla ich dobra :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz