środa, 4 lipca 2012

Cassia + lipcowa aktualizacja włosów

Zdecydowałam się na farbowanie włosów cassią - bezbarwną henną. "Farbowanie" to chyba jednak nieodpowiednie słowo, skoro jest bezbarwna :) może "odżywianie"? Jednak zmienia ona nieco odcień włosów - u blondynek na złoto, u brunetek dodaje złotą poświatę... a u mnie? Sama nie wiem. Wygląda jakby cassia nieco rozjaśniła kolor i rzeczywiście dodała złotych refleksów. Ja tam jestem na tak :)


Z samym nakładaniem cassii było trochę problemów, bo zamiast poczytać na wizażu, zrobiłam tak, jak w instrukcji i okazało się, że jedno opakowanie to nieco za mało na moją długość. Według instrukcji należało hennę rozrobić z sokiem z cytryny do konsystencji gęstej śmietany i odstawić na 12 godzin. Po tym czasie dodać jeszcze trochę soku i nakładać. Ja przed nałożeniem dodałam jeszcze trochę odżywki Isana z babassu, gdyż gdzieś w głowie kołatało mi się, że odżywka (bez silikonów) ma zapobiec nadmiernemu przesuszeniu włosów. Ilość gotowego produktu w miseczce nie wyglądała na małą, ale okazało się, że takie błotko nic a nic nie ślizga się po włosach (zwłaszcza, że nakłada się na suche), ciężko nałożyć je w pobliżu skalpu i jednak jest go zdecydowanie za mało. Na pewno nie na tyle, żeby według zaleceń nałożyć cassię "jak krem na tort" :)

Następnym razem mam zamiar zrobić tak: henna z sokiem z cytryny na 12 godzin, po tym czasie do miseczki duuuużo odżywki, miód, może jakiś wyciąg z aloesu? Czyli właściwie maska nawilżająca z dodatkiem henny ;) bo 2 opakowania henny naraz jakoś mi się nie uśmiecha nakładać, takie tanie to one nie są :)

Z technicznych rzeczy to jeszcze tyle, że przykryłam włosy czepkiem, ręcznika nie zakładałam, gdyż temperatura powietrza przekraczała 30 stopni :) podgrzałam tylko 2 razy całość suszarką i trzymałam na włosach przez 2 godziny. Ostrzegam, że głowa z towarem robi się dość ciężka :) wbrew obawom spłukało się bardzo łatwo, włosy rozczesałam delikatnie palcami polewając je wodą, potem wyschły naturalnie. Nie używałam żadnego szamponu ani odżywki.

Jak wrażenia? Hmmm...  na pewno są bardzo wysuszone, wymagają porządnego nawilżenia. Na pewno bardziej błyszczą, a właściwie mienią się w słońcu na złoto. Na pewno są nieco sztywniejsze i przez to wydaje się, że jest ich więcej. A może jednak pogrubiły się nieco? Ocenię to po umyciu i nałożeniu jakiejś super-nawilżającej maski, żeby trochę zmiękły :) Ogólnie efekt bardzo mi się podoba.

No i jeszcze jedna sprawa - zapach. Słyszałam opinie, że henna/cassia śmierdzi mokrym sianem (niektórzy twierdzą, że jest to siano spod konia ;)) Dla mnie ten zapach to aromat herbaty, względnie jakichś ziół, może yerby? Na początku przebijały się w nim jakieś nutki zgnilizny, ale im dłużej z henną na głowie, tym bardziej byłam oczarowana zapachem. Mój facet też twierdzi, że pachnie herbatą :) Trochę mi było szkoda, że zapach zniknie po wysuszeniu, ale czuć go troszkę, zwłaszcza, że noszę zaplecione włosy - jak je rozpuszczam, unosi się dookoła :)

A teraz aktualizacja :) dla porównania najpierw zdjęcie z czerwca:


A tu moje włosy w lipcu. Są umyte 2 razy w odstępie 2-dniowym szamponem Barwa, żeby zmyć ewentualne silikony i farbowane cassią. Przyrostu nie oceniam, gdyż podcinałam ok 1-2 cm końcówek.

12 komentarzy:

  1. Zapraszam do wzięcia udziału w mini akcji na moim blogu :)

    caths-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzę o włosach falowanych, ale niestety pisane są mi proste druty:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja zawsze chciałam mieć proste :) do marca tego roku prostowałam je po każdym myciu... teraz jestem an etapie godzenia się z ich pokręconą naturą :)
      a Twoje włosy są śliczne!

      Usuń
  3. Ha, widzę, że określenie przez moją koleżankę zapachu henny jako siana spod konia zawędrowało też do Ciebie :D

    Ja bardzo lubię ten zapach.

    I trochę mnie podbudował fakt, że nie tylko ja miałam mega ciężką głowę z tym błotkiem ;)

    Wydaje mi się, że kolor Ci po Cassii lekko zrudział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem te henny i indygo smierdza tak samo :D

      Usuń
    2. M.ina - po tych 2 godzinach czułam napięcie w karku od tego ciężaru :) cieszę się że jest jeszcze ktoś, komu ten zapach się podoba :)
      a rudość to po farbie w czerwcu, po cassii raczej pojaśniały ;)

      Usuń
    3. eve - jestem ciekawa, jak będzie mi pachnieć prawdziwa czerwona henna, już mam na nią ochotę ;) ale skoro mówisz, że wszystkie tak samo, to pewnie mi się spodoba :)

      Usuń
  4. dla mnie włosy z czerwca są dużo ładniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. henna je przesuszyła, ale też odżywiła - myślę, że trochę nawilżenia i niebawem wrócą do takiego stanu :)

      Usuń
  5. Tak, jakby przesuszyła -przynajmniej tak wygląda to na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawilżam i olejuję ile się da :) myślę, że to + odżywienie po hennie da lepszy efekt, niż sprzed hennowania ;)
      jeśli nie to niedobrze, bo to by oznaczało, że henna mi nie służy - a kolejne farbowanie na rudo planowałam henną, a nie chemiczną farbą.

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...